„Szkolenie PRINCE2 Foundation i Practitioner – dwa poziomy kompetencji w jednym”
Jeśli myślisz, że PRINCE2 to kolejny korporacyjny buzzword wymyślony po to, by sprzedawać drogie szkolenia – no cóż, masz rację. Ale tylko częściowo. W rzeczywistości to jeden z nielicznych frameworków zarządzania projektami, który faktycznie działa w prawdziwym świecie, gdzie budżety są ograniczone, terminy nierealne, a klienci zmieniają zdanie częściej niż kierownicy projektu zmieniają slajdy w PowerPoint. Foundation i Practitioner to dwa poziomy certyfikacji, które razem dają ci kompletną wiedzę – od podstaw teoretycznych po praktyczne narzędzia do zarządzania nawet najbardziej chaotycznymi projektami.
PRINCE2: nie taki diabeł straszny, jak go malują
PRINCE2 (Projects IN Controlled Environments) to jak GPS dla project managera – nie zastąpi twojego mózgu, ale pokaże drogę, gdy zgubisz się w gąszczu raportów, ryzyk i zmieniających się wymagań. W przeciwieństwie do wielu innych metodologii, nie zakłada, że pracujesz w idealnym świecie z nieograniczonym budżetem i posłusznym zespołem. Wręcz przeciwnie – zakłada, że wszystko, co może pójść nie tak, pójdzie nie tak. I daje ci narzędzia, byś nie wylądował na terapii.
Dlaczego dwa poziomy?
- Foundation – to jak nauka przepisów drogowych. Zrozumiesz zasady, procesy i terminologię. Nie oznacza to jeszcze, że potrafisz prowadzić, ale przynajmniej wiesz, co oznacza czerwone światło.
- Practitioner – to już prawdziwa jazda w mieście w godzinach szczytu. Uczysz się dostosowywać metodologię do realiów projektu, podejmować decyzje i radzić sobie z typowymi (i nietypowymi) problemami.
Połączenie obu poziomów w jednym szkoleniu to jak kupno garnituru z dopasowaniem – oszczędza czas i zapewnia, że wszystko będzie pasować.
Dla kogo jest to szkolenie? (Spoiler: nie tylko dla korpoludków)
Jeśli sądzisz, że PRINCE2 to tylko dla managerów w firmach z listy Fortune 500, czas na reset myślenia. W moim startupie (200 osób, 7 krajów) wdrożyliśmy elementy PRINCE2 i – ku zaskoczeniu nawet mojemu – to działa. Oto kto skorzysta najbardziej:
Rola | Korzyści |
---|---|
CEO startupów | Przestaniesz być głównym gasicielem pożarów w każdym projekcie |
Project managerowie | Zyskasz strukturę, która nie udusi kreatywności |
Członkowie zespołów | Zrozumiesz, dlaczego manager ciągle pyta o „business case” |
Właściciele firm | Projekty będą kończyć się w terminie i budżecie (prawie) |
Co konkretnie zyskujesz? (Oprócz certyfikatu do powieszenia na ścianie)
1. Język, który rozumie cały zespół
PRINCE2 to jak Esperanto dla projektów – wszyscy mówią tym samym językiem. Gdy mówisz „stage plan” zamiast „ten plan co tam gdzieś powinien być”, nagle okazuje się, że ludzie cię rozumieją.
2. Kontrolę bez mikrozarządzania
Dowiesz się, jak monitorować postęp bez stania zespołowi nad głową i pytania „czy już gotowe?” co 5 minut. PRINCE2 daje ci punkty kontrolne – jak bramki w wyścigu – gdzie sprawdzasz, czy projekt nadal ma sens.
3. Elastyczność (tak, w standaryzowanej metodologii)
Największe nieporozumienie? Że PRINCE2 to sztywny gorset. W praktyce to raczej dżinsy – mają strukturę, ale dopasowują się do kształtu twojego projektu.
Jak wygląda szkolenie? (Bez różowych okularów)
Nie będę cię oszukiwał – to nie jest weekendowy kurs malowania akwarelą. To intensywna praca, ale założę się, że wyniesiesz z tego więcej niż z połowy MBA (mówię to jako absolwent INSEAD).
- Czas trwania: Zazwyczaj 4-5 dni (Foundation + Practitioner)
- Forma: Warsztaty, case studies z prawdziwych projektów (także tych, które poszły w płomieniach)
- Egzaminy: Tak, są dwa. Nie, nie są łatwe. Tak, da się zdać.
Czy warto? Rachunek zysków i strat
Zamiast mówić „to świetna inwestycja”, policzmy:
- Koszt: 3-5k PLN za szkolenie + egzaminy
- Zwrot: Według AXELOS, certyfikowani specjaliści PRINCE2 zarabiają średnio 20-30% więcej. W praktyce – jeden uniknięty katastrofalny projekt zwraca koszt szkolenia.
- Niematerialne korzyści: Mniej stresu, więcej snu, mniej „jak mogło do tego dojść?” spotkań.
Najczęstsze wątpliwości (i moje odpowiedzi)
„Czy to nie przesada dla małej firmy?”
Właśnie w małej firmie nie stać cię na marnowanie zasobów. PRINCE2 możesz skalować – używać tylko tego, co potrzebne.
„Nie lubię biurokracji”
PRINCE2 to nie biurokracja, to antychaos. To różnica jak między bałaganem w szufladzie a segregatorem.
„Czy certyfikat coś zmienia?”
Wewnętrznie – daje wspólny język. Na rynku – jest jak certyfikat SSL dla strony: klienci czują się bezpieczniej.
Podsumowanie: PRINCE2 jak seks nastolatków
Wszyscy mówią, że to robią, ale w rzeczywistości niewielu wie jak. Szkolenie Foundation i Practitioner to jak kurs dojrzałego zarządzania projektami – bez niepotrzebnego wstydu i z konkretnymi umiejętnościami.
Jeśli prowadzisz projekty (a w biznesie kto ich nie prowadzi?), PRINCE2 to nie fanaberia – to podstawowe wyposażenie. I nie, nie musisz używać wszystkich jego elementów zawsze. Tak jak nie używasz wszystkich funkcji Excela, ale dobrze wiedzieć, że istnieją, gdy będą potrzebne.
Ostateczna decyzja? Sprawdź dane, zanim podejmiesz decyzję. Ale jeśli liczysz na mój głos – to jasne „tak”. Szkoda tylko, że gdy ja zdawałem certyfikację, nikt mi nie powiedział, że egzaminy można zdawać online w piżamie.
Related Articles:
- „AgilePM Certification – jak zdobyć międzynarodowe uznanie”
- „PRINCE2 Foundation – szkolenie z egzaminem, które naprawdę się opłaca”
- „Na czym polega Agile – prosty przewodnik dla biznesu”
- „PRINCE2 Foundation szkolenie z egzaminem – kompleksowa oferta dla menedżerów”
- „PRINCE2 Foundation egzamin cena – kompletny przewodnik kosztów 2025”
- „AgilePA po angielsku – glosariusz pojęć dla profesjonalistów”

Cześć, jestem Tomasz Nowak – CEO i współzałożyciel NexTech Solutions, globalnego startupu technologicznego, który z 3-osobowego zespołu rozrósł się do ponad 200 pracowników w 7 krajach.
Kim jestem?
Mam 35 lat i od 12 lat działam w branży technologicznej, w tym od 5 lat jako CEO. Z wykształcenia jestem magistrem informatyki (Politechnika Warszawska), ukończyłem również MBA na INSEAD, ale moim prawdziwym uniwersytetem był proces budowania firmy od zera do globalnego zasięgu.
Wierzę w podejmowanie decyzji w oparciu o dane, nie intuicję. Cenię sobie bezpośrednią komunikację i transparentność – zarówno w relacjach z zespołem, jak i na tym blogu. Jestem pragmatycznym wizjonerem – potrafię marzyć o wielkich rzeczach, ale zawsze z planem realizacji w ręku.
Moje wartości
- Transparentność i uczciwość – fundamenty każdego trwałego biznesu
- Innowacyjność – nie jako modne hasło, ale codzienna praktyka
- Kultura organizacyjna oparta na odpowiedzialności i autonomii
- Rozwój pracowników jako klucz do sukcesu firmy
- Globalne myślenie od pierwszego dnia działalności
Poza biznesem
Wstaję codziennie o 5:30, by zacząć dzień od medytacji i treningu. Mimo intensywnego grafiku (ponad 50 lotów biznesowych rocznie), staram się utrzymywać work-life balance. Biegam w triatlonach, gram w tenisa i jestem aktywnym mentorem dla młodych przedsiębiorców.
Najważniejsza rola w moim życiu? Ojciec dwójki dzieci, dla których staram się być obecny mimo wymagającego biznesu.
Dlaczego ten blog?
„Strona Szefa” to moja przestrzeń do dzielenia się praktyczną wiedzą z zakresu zarządzania i budowania globalnego biznesu. Bez korporacyjnego żargonu, bez pustych frazesów, za to z konkretnymi przykładami i danymi.
Piszę zarówno o sukcesach, jak i porażkach – bo to z tych drugich płyną najcenniejsze lekcje. Jak mawiamy w zespole: „Nie ma nieudanych projektów, są tylko eksperymenty z nieoczekiwanymi rezultatami.”
Jeśli szukasz praktycznej wiedzy o budowaniu startupu, zarządzaniu zespołem w szybko rosnącej firmie i skalowaniu biznesu na globalną skalę – jesteś we właściwym miejscu.