Tech bez Lukru

Największe błędy w zarządzaniu infrastrukturą

Największe błędy w zarządzaniu infrastrukturą

Zarządzanie infrastrukturą to jak prowadzenie samochodu wyścigowego – jeśli skupiasz się tylko na prędkości, zapominasz o wymianie oleju i ciśnieniu w oponach, w najlepszym wypadku skończysz z dymiącym silnikiem na poboczu. A w najgorszym? Wiesz, jak wyglądają wyścigowe kraksy. Przeanalizujmy więc najczęstsze błędy, które popełniają nawet doświadczeni menedżerowie, bo – uwierz mi – sam zaliczyłem większość z nich, zanim nauczyłem się, że infrastruktura to nie pole do popisu dla bohaterów „Fast & Furious”.

1. „U nas się nie zepsuje” – czyli strategia strusia z głową w piasku

Najdroższe zdanie w IT? „Działa, więc po co zmieniać”. Znasz to podejście: serwery mają 8 lat, ale przecież „jakoś lecą”, backup robimy na pendrive’a (bo kto by kupował te drogie chmury), a monitoring to przecież ten zielony kabelek na routerze.

Największe błędy w zarządzaniu infrastrukturą

Prawda jest brutalna: infrastruktura się psuje. Zawsze. I zawsze w najgorszym możliwym momencie. Jak wczoraj – gdy nasz główny serwer postanowił odpocząć akurat podczas prezentacji dla inwestorów. Koszt? Tylko 6 miesięcy białych włosów i jeden prawie zawał.

Dane, które powinny przestraszyć:

  • Średni koszt przestoju IT to $5,600 na minutę (Gartner)
  • 48% firm bez disaster recovery planu upada w ciągu 2 lat od poważnej awarii (FEMA)
  • 60% małych firm, które tracą dane, zamyka działalność w ciągu 6 miesięcy (National Archives)

2. „Skalujemy się na żywioł” – czyli jak zbudować wieżę Babel w IT

Pamiętasz Lego? Fajna zabawa, dopóki nie próbujesz zbudować wieżowca z klocków różnych serii, producentów i epok. Dokładnie tak wygląda infrastruktura w wielu firmach – zlepki technologii, które „jakoś” muszą ze sobą współpracować.

Najczęstsze objawy tego syndromu:

Objaw Konsekwencja
5 różnych systemów monitoringu Nikt nie wie, co właściwie się dzieje
Miks chmury publicznej, prywatnej i serwerów lokalnych Rachunki jak za willę w Miami, wydajność jak w piwnicy
17 narzędzi do komunikacji Bo Slack, Teams, Zoom, WhatsApp i Telegram to za mało

Rozwiązanie? Architektura to nie zbiór przypadkowych decyzji – to strategia. I tak, wiem, że „strategia” brzmi jak korporacyjny buzzword, ale w tym przypadku to różnica między sprawnym działaniem a codziennym gaszeniem pożarów.

3. „Bezpieczeństwo? Mamy przecież firewall” – czyli jak zaprosić hakerów na kawę

Cyberbezpieczeństwo w wielu firmach przypomina ochronę skarbca – z kłódką za 5 złotych i tabliczką „Proszę nie kraść”. Najczęstsze grzechy główne:

  • Hasła typu „Firma123” – bo po co komplikować życie
  • Zero polityki aktualizacji – „aktualizacje tylko psują”
  • Dostęp dla wszystkich do wszystkiego – przecież zaufanie to podstawa
  • Testy penetracyjne? Brzmi zbyt militarne jak na naszą kulturę korporacyjną

Statystyki są bezlitosne: 93% firm mogło uniknąć naruszenia danych, gdyby zastosowało podstawowe środki ochrony (Verizon DBIR). A koszt przeciętnego wycieku? Tylko $4.45 milionów (IBM). Drobnostka.

4. „To nie jest mój dział” – czyli syndrom odbijania piłeczki

Infrastruktura to jak układ krwionośny firmy – jeśli kardiolog nie rozmawia z pulmonologiem, pacjent ma problem. Tymczasem w wielu organizacjach:

  • Zespół dev mówi „to problem ops”
  • Ops mówi „to wina bezpieczeństwa”
  • Bezpieczeństwo mówi „to wina devów”
  • A CEO? Właśnie dostał raport, że wszystko działa świetnie

Rozwiązanie? DevOps to nie magiczne zaklęcie, ale filozofia współpracy. I tak, wiem, że brzmi to jak korporacyjna nowomowa, ale gdy zespół infrastruktury nie rozmawia z developerami, efekt jest zawsze ten sam – katastrofa w wersji premium.

5. „Nie potrzebujemy dokumentacji” – czyli jak zbudować własną Atlantydę

Dokumentacja w IT to jak instrukcja obsługi w IKEA – nikt jej nie czyta, dopóki nie zostanie sam z 300 klockami i dziwnym wrażeniem, że czegoś brakuje. Najlepsze (czytaj: najgorsze) wymówki:

  • „To się nigdy nie zmienia” – śmiech na sali
  • „Wszyscy wiedzą, jak to działa” – aż ktoś odejdzie z firmy
  • „Mamy to w głowie” – gratulacje, właśnie stworzyliście system wiedzy tajemnej

Prawda? Brak dokumentacji to jak budowanie domu bez planów – działa, dopóki nie trzeba nic zmieniać, naprawiać lub – nie daj Boże – skalować.

6. „Optymalizacja kosztów” – czyli jak oszczędzać na hamulcach w Ferrari

Większość firm ma dwa tryby zarządzania infrastrukturą:

  1. Wydajemy jak królowie saudyjscy na ropę
  2. Oszczędzamy jak studenci na jedzeniu

Ani jedno, ani drugie nie działa. Kupowanie najdroższych rozwiązań „bo są najlepsze” to jak zakup odrzutowca do wożenia kanapek. A cięcie kosztów do minimum? Jak usuwanie silnika, żeby zmniejszyć spalanie.

Klucz to znaleźć złoty środek – inwestować tam, gdzie to ma znaczenie, i optymalizować tam, gdzie to możliwe. I nie, nie ma na to magicznej formuły – trzeba analizować, testować i… czasem przyznać się do błędu.

Podsumowanie: Jak nie popełniać tych błędów?

Po latach walki z infrastrukturalnymi potworami (własnego i cudzego autorstwa) wyciągnąłem kilka prostych zasad:

  • Planuj na wypadek pożaru – bo kiedyś wybuchnie
  • Standaryzuj – różnorodność jest fajna w zoo, nie w data center
  • Automatyzuj – jeśli robisz coś ręcznie drugi raz, już popełniasz błąd
  • Mierz wszystko – co nie jest mierzone, nie istnieje… aż zacznie płonąć
  • Dokumentuj – chyba że lubisz być jedyną osobą w firmie, która coś rozumie
  • Inwestuj w ludzi – bo nawet najlepsza infrastruktura nie zarządza się sama

Pamiętaj: infrastruktura to nie koszt, to inwestycja. I jak każda inwestycja – wymaga strategii, uwagi i czasem… odwagi, by przyznać, że zrobiliśmy to źle. Ale hej, przynajmniej teraz możesz uczyć się na moich błędach. Zaoszczędziłem ci kilka milionów i wrzodów na żołądku. Nie ma za co.