Startup od Kuchni

Kiedy zwolnić tempo hiringu, by oszczędzić cash

Kiedy zwolnić tempo hiringu, by oszczędzić cash

Odpowiedź jest prosta: wtedy, gdy każdy nowy hiring zaczyna przypominać zakup drogiego samochodu bez sprawdzenia, czy masz gdzie go zaparkować i czy starczy ci paliwa na pierwszy miesiąc. Ale jak zwykle – diabeł tkwi w szczegółach, a te szczegóły często wyglądają jak rozrzucone puzzle w biurze po imprezie integracyjnej.

1. Kiedy „rosnę, bo muszę” zamienia się w „rosnę, bo wszyscy tak robią”

W startupowym świecie panuje dziwna moda: im więcej headcountu, tym bardziej „poważnie” wyglądasz przed inwestorami. To trochę jak kupowanie mebli do wynajętego mieszkania – może i ładnie wygląda, ale czy na pewno potrzebujesz tej trzeciej sofy?

Kiedy zwolnić tempo hiringu, by oszczędzić cash

  • Objawy: Rekrutujesz, bo konkurencja rekrutuje. Masz otwarte stanowiska „na przyszłość”. W ogłoszeniach piszesz „dynamiczne środowisko”, co w praktyce oznacza, że nikt nie wie, co dokładnie będzie robił.
  • Rozwiązanie: Zrób prosty test: jeśli nie możesz w 2 zdaniach wyjaśnić, dlaczego NOW (a nie za 6 miesięcy) potrzebujesz tę osobę, to prawdopodobnie nie potrzebujesz jej wcale.

2. Kiedy koszt onboardingu przewyższa korzyści

W NexTech policzyliśmy kiedyś, że średnio tracimy 3 miesiące produktywności zespołu na każde nowe dołączenie. To nie jest tylko kwestia pensji – to setki godzin innych pracowników, które idą na szkolenia, poprawianie błędów nowych osób i tłumaczenie po raz piąty, gdzie w Slacku są ważne kanały.

Poziom stanowiska Średni czas pełnej produktywności Ukryty koszt dla zespołu
Junior 4-6 miesięcy 150-200h innych pracowników
Mid 3-4 miesiące 80-120h
Senior 2-3 miesiące 50-80h

3. Kiedy masz więcej managerów niż osób, które można zarządzać

W pewnym momencie w NexTech odkryliśmy, że mamy 7 osób na stanowiskach „Head of” i tylko 15 osób w całym dziale. To trochę jak zatrudnianie pięciu szefów kuchni do restauracji, w której jest dwóch kucharzy i kelner.

Złota zasada: Jeśli w twoim zespole stosunek osób zarządzających do wykonawców przekracza 1:5, to albo masz za dużo managerów, albo za mało pracy do zarządzania. W obu przypadkach – czas na przegląd struktury.

4. Kiedy „kultura wzrostu” staje się wymówką dla braku efektywności

Uwielbiam korporacyjne frazesy. „Skalowalność”, „elastyczność”, „gotowość na wzrost”. W praktyce często oznacza to, że zatrudniamy ludzi do zadań, które powinny być już zautomatyzowane, albo które w ogóle nie powinny istnieć.

Test rzeczywistości: Jeśli w ciągu ostatnich 3 miesięcy:

  • Zatrudniłeś więcej osób niż wprowadziłeś usprawnień procesowych
  • Masz więcej spotkań niż decyzji
  • Widzisz więcej prezentacji niż działających funkcji w produkcie

…to może czas nie na kolejny hiring, ale na audyt efektywności?

5. Kiedy burn rate zaczyna przypominać odliczanie do końca świata

W startupach często działa magiczne myślenie: „Jak dojdziemy do kolejnego rundy, to się wszystko ureguluje”. Problem w tym, że rynek nie zawsze gra fair, a inwestorzy mają dziwną tendencję do zmiany zdania, gdy widzą, jak szybko palisz ich pieniądze.

Prosta matematyka:

  1. Sprawdź swoje miesięczne wydatki na ludzi (pensje + benefit + koszty zatrudnienia)
  2. Podziel stan gotówki przez tę liczbę
  3. Jeśli wynik to mniej niż 12 – alarm. Mniej niż 6 – panika kontrolowana. Mniej niż 3 – dlaczego jeszcze czytasz ten artykuł zamiast działać?

6. Kiedy „talent acquisition” zamienia się w „hoarding ludzi”

Znam firmy, które zatrudniają świetnych specjalistów „na zapas”, żeby nie poszli do konkurencji. To trochę jak kupowanie całego sklepu spożywczego z obawy przed brakiem chleba – może i masz pełną spiżarnię, ale większość i tak się zmarnuje.

Alternatywy:

  • Freelancerzy na konkretne projekty
  • Współpraca B2B z ekspertami
  • Automatyzacja tego, co da się zautomatyzować
  • Przeszkolenie obecnego zespołu (tańsze niż myślisz)

7. Kiedy hiring staje się celem samym w sobie

Najgroźniejszy moment przychodzi, gdy HR przestaje być funkcją wspierającą biznes, a staje się biznesem samym w sobie. Kiedy cała firma żyje cyklem rekrutacyjnym, a menedżerowie spędzają więcej czasu na rozmowach kwalifikacyjnych niż na zarządzaniu obecnym zespołem.

Objawy zatrucia hiringowego:

  • Masz więcej rekruterów niż inżynierów
  • Nowi pracownicy dostają lepsze laptopy niż ci, którzy budowali firmę
  • Wiesz więcej o candidate experience niż o user experience swojego produktu

Podsumowanie: Hiring to nie sport ekstremalny

Zatrudnianie nowych osób powinno być jak dobre zarządzanie inwestycjami – przemyślane, oparte na danych i z jasnym ROI. Jeśli przypomina bardziej hazard w kasynie, czas na reset strategii.

Pamiętaj: każdy nowy pracownik to nie tylko koszt pensji, ale:

  • Koszt opportunity (co mógłbyś zrobić z tymi pieniędzmi inaczej?)
  • Koszt uwagi (twojej i zespołu)
  • Koszt kulturowy (każda nowa osoba zmienia dynamikę zespołu)

Ostatnia rada: zanim otworzysz kolejne stanowisko, zadaj sobie pytanie: „Czy gdybym musiał zapłacić za tę pozycję z własnej kieszeni, nadal bym to zrobił?” Jeśli odpowiedź nie jest głośnym „TAK!”, to może warto przemyśleć tę decyzję jeszcze raz.