Startup od Kuchni

Dotacje dla startupów tech – czy warto?

Dotacje dla startupów tech – czy warto?

Krótka odpowiedź? To zależy. Długa odpowiedź? Przeczytaj ten artykuł, a dowiesz się, że… to wciąż zależy. Ale przynajmniej będziesz wiedział od czego. Bo jak to w biznesie – nie ma darmowych lunchy, nawet jeśli płaci za nie Unia Europejska.

Dotacje – cukierki z haczykiem

Pamiętasz jak w dzieciństwie dostawałeś od babci cukierka, ale najpierw musiałeś wysłuchać godzinnego wykładu o tym, jak to za jej czasów dzieci były grzeczniejsze? Dotacje to trochę taki cukierek. Słodki zastrzyk gotówki, ale z mnóstwem strings attached.

Dotacje dla startupów tech – czy warto?

W mojej karierze widziałem trzy typy startupów:

  • Te, które żyją z dotacji – i umierają wraz z ich końcem
  • Te, które mądrze wykorzystują dotacje jako katalizator wzrostu
  • Te, które omijają dotacje szerokim łukiem – i czasem żałują, a czasem nie

Kalkulator opłacalności: czas vs. zysk

Zanim rzucisz się w biurokratyczny wir, policzmy:

Czasochłonność Średnia kwota dotacji Szansa na otrzymanie
50-200 godzin 100k-500k PLN 15-30%

Prosty rachunek: jeśli Twój zespół zarabia średnio 100 PLN/h, to koszt alternatywny to 5k-20k PLN. Czy szansa na 100k warta jest takiego ryzyka? Czasem tak, czasem nie.

Gdzie szukać (i czy w ogóle warto)

Polski rząd i UE oferują całą menażerię programów:

  • NCBR – dla hardcorowych technologii
  • PARP – bardziej dla miękkich projektów
  • Fundusze regionalne – jeśli lubisz papierkową robotę
  • Horyzont Europa – dla tych, co lubią się pomęczyć po angielsku

Case study: nasze doświadczenia

W NexTech przeszliśmy przez to piekło trzykrotnie:

  1. Pierwsza próba: 300 godzin zmarnowanego czasu, zero dotacji
  2. Drugie podejście: 150k PLN na R&D, ale z 50 stronami wymagań reportingowych
  3. Trzeci raz: 2 mln PLN z Horyzontu, ale z zespołem 3 osób tylko do obsługi grantu

Czy było warto? Matematycznie tak. Psychicznie? Czasem żałuję tych włosów, które straciłem.

Ukryte koszta dotacji

Oto rzeczy, o których nikt Ci nie powie, zanim nie wdepniesz:

  • Zakazy patentowe – czasem dotacja = Twój IP należy do państwa
  • Reporting – zatrudnisz osobę tylko do wypełniania tabel
  • Opóźnienia w wypłatach – nasz rekord to 14 miesięcy oczekiwania
  • Zmiany zasad w trakcie gry – bo urzędnik zmienił zdanie

Alternatywy, które warto rozważyć

Zanim rzucisz się na dotacje, sprawdź:

  • Aniołów biznesu – mniej papierów, więcej swobody
  • VC – jeśli skalę masz w DNA
  • Bootstrapping – stary dobry model „zapracuj na swoje”
  • Klientów – rewolucyjne, wiem: zarabiać na produktach

Kiedy dotacja ma sens?

Po latach walki z systemem wykształciłem prosty flowchart:

Jeśli:

  • Masz już płatnych klientów
  • Dotacja to <20% twojego budżetu
  • Masz osobę do obsługi administracyjnej
  • Nie uzależniasz od niej rozwoju

To: Może warto. W innych przypadkach – trzy razy się zastanów.

Największe mity o dotacjach

Dla równowagi obalmy kilka legend:

  • „To darmowe pieniądze” – żart roku. Koszty obsługi często zjadają 30-50% wartości
  • „Pomogą nam wystartować” – większość wymaga wkładu własnego
  • „Szybka decyzja” – w naszym kosmosie „szybko” to 6-9 miesięcy

Jak zwiększyć szanse?

Jeśli już się uparłeś, oto moje hard-learned lessons:

  1. Zatrudnij eksperta od dotacji – to nie obszar do eksperymentów
  2. Dokładnie czytaj wymagania – literówka = odrzucenie
  3. Przygotuj się na odwołania – pierwsze „nie” to norma
  4. Mierz siły na zamiary – mały grant na start

Nasz przepis na sukces

Oto jak wygraliśmy z systemem:

  • Dedykowany zespół (0.5 FTE) tylko do grantów
  • Gotowe szablony dokumentów od innych startupów
  • Relacje z urzędnikami – tak, trzeba grać w tę grę
  • Budżet na doradców zewnętrznych

Podsumowanie: taktyczna decyzja

Dotacje to jak steroidy – mogą dać zastrzyk energii, ale mają skutki uboczne. W NexTech traktujemy je jako strategiczne uzupełnienie, nie podstawę biznesu.

Ostateczna rada? Jeśli masz wybór między dotacją a płatnym klientem – wybierz to drugie. Bo jak mawiał mój mentor: „Rząd może zmienić zdanie. Klient płacący – nigdy”.

A teraz – idź i podejmij własną decyzję. Tylko nie mów później, że Cię nie ostrzegałem.