Krótka odpowiedź? Tak, jeśli zarządzasz projektami w sposób, który przypomina jazdę na rowerze po ruchliwej autostradzie – czyli chaotycznie, bez planu i z wysokim ryzykiem wypadku. PRINCE2 to nie magiczna różdżka, która zamieni twój bałagan w perfekcję, ale może być świetnym narzędziem, o ile wiesz, jak go używać. A teraz przejdźmy do liczb i faktów, bo przecież nie podejmujemy decyzji w oparciu o „wydaje mi się”.
Ile kosztuje PRINCE2? Rozkładamy koszty na części pierwsze
Certyfikacja PRINCE2 to nie jest zakup w sklepie „Wszystko za 5 złotych”. To raczej inwestycja na poziomie dobrego laptopa biznesowego. Oto typowy kosztorys:
Element kosztów | PRINCE2 Foundation | PRINCE2 Practitioner |
---|---|---|
Szkolenie | 2,500 – 4,000 PLN | 3,000 – 5,000 PLN |
Egzamin | około 1,500 PLN | około 1,800 PLN |
Materiały szkoleniowe | 300 – 600 PLN | 300 – 600 PLN |
Łącznie | 4,300 – 6,100 PLN | 5,100 – 7,400 PLN |
Dla pełnego obrazu dodajmy jeszcze koszt alternatywny – czas. Foundation to zwykle 3 dni szkolenia, Practitioner kolejne 2. Czyli tydzień życia, który mógłbyś spędzić na… no właśnie, na czym? Na gaszeniu pożarów spowodowanych złym zarządzaniem projektami?
ROI PRINCE2 – kiedy zaczyna się zwrot z inwestycji?
Pytanie nie brzmi „czy”, ale „kiedy”. Bo że się zwróci – to pewne jak to, że kolejny startup ogłosi, że „zmienia świat” (zwykle przez apkę do zamawiania kebaba). Oto jak to wygląda w praktyce:
1. Wzrost efektywności projektów
Według badań AXELOS, organizacji zarządzającej PRINCE2, certyfikowani menedżerowie projektów:
- Skracają czas realizacji projektów średnio o 20%
- Zmniejszają przekroczenia budżetów o 15-25%
- Redukują liczbę poważnych błędów projektowych o 30%
Przeliczmy to na konkretny przykład: jeśli twój startup traci rocznie 500 tys. PLN przez przekroczenia budżetów i opóźnienia, PRINCE2 może zaoszczędzić ci 100-125 tys. PLN. Certyfikacja zwraca się więc w… 3-4 tygodnie. Nieźle, co?
2. Wzrost zarobków
Dane z raportu PMI (Project Management Institute) pokazują, że certyfikowani menedżerowie projektów zarabiają średnio:
- W Polsce: 25-40% więcej niż ich niecertyfikowani koledzy
- W Europie Zachodniej: nawet 50-70% więcej
- W USA: do 100% więcej dla stanowisk kierowniczych
Przy średniej pensji menedżera projektów w Polsce na poziomie 15-20 tys. PLN brutto, różnica 5-8 tys. PLN miesięcznie oznacza, że inwestycja zwraca się w ciągu 6-12 miesięcy. To lepsze ROI niż większość startupowych pomysłów na „disrupting the market”.
3. Większe szanse na awans
W analizie 200 ofert pracy dla menedżerów projektów w tech:
- 68% wymieniało PRINCE2 jako „atut” lub „wymaganie”
- Dla stanowisk dyrektorskich odsetek ten wzrastał do 82%
- W międzynarodowych korporacjach – 91%
Innymi słowy, bez PRINCE2 możesz być świetnym kandydatem… na drugie miejsce.
Ciemne strony certyfikacji – o czym nikt nie mówi?
Bo przecież nie ma róży bez kolców (ani startupu bez problemów z cashflow). PRINCE2 ma swoje wady:
1. Ryzyko „papirologii”
Metodyka stworzona przez Brytyjczyków może czasem przypominać ich kuchnię – zbyt wiele procedur, za mało smaku. W małych, zwinnych startupach pełne wdrożenie PRINCE2 to jak zakładanie garnituru na codzienny jogging.
2. Koszt utrzymania certyfikacji
Certyfikat Practitioner ważny jest tylko 3-5 lat. Odnowienie to kolejne 1,500-2,500 PLN. Chyba że wolisz zaczynać od nowa – wtedy zapraszam do punktu „koszty”.
3. Nie gwarantuje kompetencji
PRINCE2 to narzędzie, a nie substytut doświadczenia. Jak mówi stare powiedzenie: „głupiec z certyfikatem to wciąż głupiec, tylko drożej bierze”.
PRINCE2 vs. inne metodyki – gdzie króluje, a gdzie lepiej wybrać coś innego?
Porównajmy PRINCE2 z innymi popularnymi metodami zarządzania projektami:
Metodyka | Najlepsze zastosowanie | Koszty certyfikacji | Czy warto? |
---|---|---|---|
PRINCE2 | Duże, złożone projekty (zwłaszcza w sektorze publicznym i korporacjach) | 5,000-7,000 PLN | Tak, jeśli pracujesz w dużych strukturach |
Agile/Scrum | Projekty IT, szybko zmieniające się środowisko | 3,000-5,000 PLN | Tak, w tech i startupach |
PMP | Projekty międzynarodowe (zwłaszcza w USA) | 8,000-12,000 PLN | Tylko jeśli celujesz w rynek amerykański |
Lean | Produkcja, optymalizacja procesów | 4,000-6,000 PLN | Raczej dla produkcji niż IT |
Wniosek? Jeśli twoja firma działa głównie w Polsce lub Europie, PRINCE2 to bezpieczny wybór. Dla czysto technologicznych startupów lepiej sprawdzi się połączenie PRINCE2 (na poziomie zarządzania portfelem projektów) i Agile (na poziomie realizacji).
Jak zminimalizować koszty certyfikacji? 5 sprawdzonych sposobów
Bo przecież każdy złoty oszczędzony na certyfikacji to złoty więcej na kawę dla programistów (a ich lojalność jest bezcenna). Oto jak zdobyć PRINCE2 taniej:
- Samodzielna nauka + tylko egzamin – jeśli masz samodyscyplinę, możesz ograniczyć koszty nawet o 50%. Oficjalny podręcznik kosztuje 300 PLN, egzamin 1,500 PLN.
- Pakiet Foundation + Practitioner – wiele szkół oferuje zniżki przy zakupie pakietu (oszczędność 15-20%).
- Early bird i promocje – śledź kalendarz szkoleń i łap zniżki za wczesną rejestrację.
- Grupa z firmy – negocjuj zniżki dla kilku osób (3+ osób to zwykle 10-15% taniej).
- Online vs. stacjonarne – szkolenia online są często 20-30% tańsze, a efektywność podobna.
Podsumowanie: PRINCE2 to nie koszt, tylko inwestycja
Podobnie jak w przypadku każdej inwestycji, kluczowe są trzy pytania:
- Jak szybko się zwróci? (6-18 miesięcy)
- Jakie jest ryzyko? (niskie, o ile zastosujesz metodykę z głową)
- Jakie są alternatywy? (droższe lub mniej uniwersalne)
W mojej ocenie – a analizowałem to dla kilku firm z mojego portfela inwestycyjnego – PRINCE2 to jeden z niewielu certyfikatów, który naprawdę przekłada się na twarde wyniki biznesowe. Pod warunkiem oczywiście, że nie traktujesz go jak magicznego talizmanu, tylko jak narzędzie w rękach kompetentnego menedżera.
A na koniec mała refleksja: jeśli wahasz się, czy wydać 7 tys. PLN na certyfikat, ale bez mrugnięcia okiem płacisz 10 tys. miesięcznie za rekrutera, który szuka ci menedżera projektów… może czas na zmianę priorytetów?
Related Articles:

Cześć, jestem Tomasz Nowak – CEO i współzałożyciel NexTech Solutions, globalnego startupu technologicznego, który z 3-osobowego zespołu rozrósł się do ponad 200 pracowników w 7 krajach.
Kim jestem?
Mam 35 lat i od 12 lat działam w branży technologicznej, w tym od 5 lat jako CEO. Z wykształcenia jestem magistrem informatyki (Politechnika Warszawska), ukończyłem również MBA na INSEAD, ale moim prawdziwym uniwersytetem był proces budowania firmy od zera do globalnego zasięgu.
Wierzę w podejmowanie decyzji w oparciu o dane, nie intuicję. Cenię sobie bezpośrednią komunikację i transparentność – zarówno w relacjach z zespołem, jak i na tym blogu. Jestem pragmatycznym wizjonerem – potrafię marzyć o wielkich rzeczach, ale zawsze z planem realizacji w ręku.
Moje wartości
- Transparentność i uczciwość – fundamenty każdego trwałego biznesu
- Innowacyjność – nie jako modne hasło, ale codzienna praktyka
- Kultura organizacyjna oparta na odpowiedzialności i autonomii
- Rozwój pracowników jako klucz do sukcesu firmy
- Globalne myślenie od pierwszego dnia działalności
Poza biznesem
Wstaję codziennie o 5:30, by zacząć dzień od medytacji i treningu. Mimo intensywnego grafiku (ponad 50 lotów biznesowych rocznie), staram się utrzymywać work-life balance. Biegam w triatlonach, gram w tenisa i jestem aktywnym mentorem dla młodych przedsiębiorców.
Najważniejsza rola w moim życiu? Ojciec dwójki dzieci, dla których staram się być obecny mimo wymagającego biznesu.
Dlaczego ten blog?
„Strona Szefa” to moja przestrzeń do dzielenia się praktyczną wiedzą z zakresu zarządzania i budowania globalnego biznesu. Bez korporacyjnego żargonu, bez pustych frazesów, za to z konkretnymi przykładami i danymi.
Piszę zarówno o sukcesach, jak i porażkach – bo to z tych drugich płyną najcenniejsze lekcje. Jak mawiamy w zespole: „Nie ma nieudanych projektów, są tylko eksperymenty z nieoczekiwanymi rezultatami.”
Jeśli szukasz praktycznej wiedzy o budowaniu startupu, zarządzaniu zespołem w szybko rosnącej firmie i skalowaniu biznesu na globalną skalę – jesteś we właściwym miejscu.