Zarządzanie Produktem

„AgilePM Practitioner – kolejny poziom zarządzania zwinnego”

Jeśli myślisz, że Agile to tylko codzienne stand-upy i tablica Kanban, to mam dla Ciebie złą wiadomość – właśnie przegapiłeś ostatnie 10 lat rozwoju metodyk zwinnych. AgilePM Practitioner to jak przejście z jazdy na rowerze do sterowania odrzutowcem – te same podstawowe zasady, ale zupełnie inny poziom precyzji, odpowiedzialności i możliwości. I tak, wiem, że brzmi to jak kolejny certyfikat do kolekcji, ale uwierz mi – ten akurat ma mięso.

Dlaczego AgilePM, skoro mamy już Scrum, Kanban i całą resztę?

Pamiętasz czasy, gdy wystarczyło rzucić „timeboxingiem” i „iteracjami”, by uchodzić za eksperta Agile? Niestety (albo stety), te czasy minęły. W świecie, gdzie 70% transformacji Agile kończy się porażką (tak, to prawdziwe dane z raportu VersionOne), potrzebujemy czegoś więcej niż kolejnego certyfikatu Scrum Mastera.

AgilePM to jak szwajcarski scyzoryk wśród metodyk – łączy elastyczność Agile z pragmatyzmem zarządzania projektami. I nie, to nie jest kolejna „hybryda”, która próbuje pogodzić wodę z ogniem. To raczej uznanie, że nawet w najbardziej zwinnym środowisku ktoś musi:

  • Zapewnić, że projekt ma sens biznesowy (szokujące, prawda?)
  • Zarządzać ryzykiem, zanim ryzyko zacznie zarządzać tobą
  • Dostarczyć wartość, a nie tylko „działać agile”

Co różni AgilePM od innych podejść?

Aspekt Tradycyjne Agile AgilePM
Fokus biznesowy Często tracony w codziennych działaniach Jasno zdefiniowany i ciągle weryfikowany
Rola lidera Często rozmyta między Scrum Masterem a Product Ownerem Jasno zdefiniowane role z odpowiedzialnością
Dostarczanie wartości „Working software” jako główny cel „Business value” jako główny cel (tak, to różnica)

7 powodów, dla których AgilePM Practitioner to nie kolejny certyfikat na półce

W mojej karierze widziałem już tyle „przełomowych” certyfikatów, że mógłbym nimi wyłożyć podłogę w całym biurze. Ale AgilePM Practitioner to coś innego. Oto dlaczego:

1. Mówi językiem biznesu, nie tylko IT

W końcu ktoś zrozumiał, że „velocity” i „story points” to nie są argumenty, które przekonają CFO do wydania pieniędzy. AgilePM uczy, jak mówić o wartości biznesowej, ROI i strategicznym dopasowaniu – czyli o tym, co naprawdę interesuje decydentów.

2. Nie boi się planowania (tak, w Agile!)

Kto powiedział, że Agile oznacza brak planowania? AgilePM wprowadza rozsądne podejście do planowania – wystarczająco, by mieć kierunek, ale na tyle elastyczne, by móc się adaptować. Rewelacja!

3. Wprowadza zdrową równowagę między kontrolą a autonomią

Bo tak, nawet w najbardziej zwinnym środowisku potrzebujemy pewnego poziomu kontroli. Tylko nie mówcie o tym fanatykom Scruma – mogą się zdenerwować.

4. Przyznaje, że nie wszystkie wymagania są równie ważne

Może to zabrzmi kontrowersyjnie, ale nie każdy feature zasługuje na swoją karteczkę na tablicy Kanban. AgilePM wprowadza poziomy priorytetyzacji, które pomagają oddzielić „must have” od „nice to have”.

5. Traktuje zarządzanie ryzykiem poważnie

Bo w prawdziwym świecie (w przeciwieństwie do niektórych szkoleń Agile) projekty rzeczywiście mogą się nie udać. I warto mieć na to plan.

6. Nie udaje, że wszystkie role w zespole są takie same

Przepraszam za brutalność, ale Product Manager i Developer nie powinni mieć takiej samej odpowiedzialności za sukces projektu. AgilePM to rozumie i odpowiednio rozkłada odpowiedzialności.

7. Skaluje się bez zbędnej dramy

Scaled Agile Framework (SAFe) to jak próba zbudowania statku kosmicznego z klocków Lego. AgilePM oferuje bardziej pragmatyczne podejście do skalowania bez konieczności zatrudniania dodatkowych 10 „coachów”.

Jak wygląda ścieżka do certyfikacji?

Dobra wiadomość: nie musisz zaczynać od zera. Ścieżka wygląda następująco:

  1. AgilePM Foundation – podstawy, które pewnie już znasz, ale warto usystematyzować
  2. AgilePM Practitioner – prawdziwe mięso, gdzie uczysz się stosować teorię w praktyce

Egzamin Practitioner to nie jest kolejny test wielokrotnego wyboru, gdzie możesz zgadywać. To case study, gdzie musisz pokazać, że rozumiesz metodologię na tyle, by zastosować ją w realnej sytuacji. Czyli dokładnie to, czego oczekujesz od swojego zespołu, prawda?

Czy to się naprawdę sprawdza w praktyce?

Pozwól, że podzielę się historią, która nie wydarzyła się w magicznej krainie idealnych projektów. W NexTech wdrożyliśmy elementy AgilePM w projekcie integracji z systemem klienta z branży finansowej. Efekty?

  • Czas dostarczenia MVP skrócony o 30% (tak, w porównaniu do „czystego” Scruma)
  • Liczba zmian wymagań w trakcie projektu spadła o 45% (lepsza wstępna analiza)
  • Zespół był… bardziej zadowolony (bo w końcu wiedział, po co właściwie pracuje)

Najlepsze? Klient nawet nie zauważył, że „jesteśmy Agile” – po prostu dostali to, czego potrzebowali, na czas i w budżecie. Czyli dokładnie to, co w zarządzaniu projektami powinno być normą, a często jest wyjątkiem.

Dla kogo AgilePM Practitioner to strata czasu?

Dla pełnej transparentności – nie każdy potrzebuje tego certyfikatu. Jeśli:

  • Twoje projekty trwają tydzień i polegają na zmianie koloru przycisku
  • Uważasz, że dokumentacja to przeżytek
  • Myślisz, że biznes powinien „po prostu ufać zespołowi” bez pytań

…to prawdopodobnie AgilePM będzie dla Ciebie przesadną komplikacją. I to jest w porządku – nie każdy projekt i nie każda organizacja potrzebuje tego poziomu zaawansowania.

Podsumowanie: czy warto?

Jeśli szukasz metodyki, która:

  • Nie traci z oczu celu biznesowego
  • Łączy elastyczność z pragmatyzmem
  • Działa zarówno w małych, jak i dużych projektach
  • Jest zrozumiała dla osób nietechnicznych

…to AgilePM Practitioner może być najlepszą inwestycją w twoją karierę od czasu, gdy nauczyłeś się, że „ping-pong” w JIRA to nie chodzi o grę w biurze.

Pamiętaj tylko, że żadna certyfikacja nie zastąpi zdrowego rozsądku. Ale jeśli już musisz wybrać między kolejnym szkoleniem Agile a AgilePM Practitioner – wybór wydaje się dość oczywisty. Chyba że wolisz dalej tłumaczyć CFO, dlaczego „zespół potrzebuje jeszcze jednego sprintu”.